Niełatwa rola trenera w Lotto Ekstraklasie
Niełatwa rola trenera w polskiej Lotto Ekstraklasie
Krótka piłka, czyli zwolnienie trenera Słoników
Czesław Michniewicz to postać dobrze znana w realiach polskiej piłki. 47-letni szkoleniowiec prowadził w swojej karierze już takie kluby jak: Lech Poznań, Zagłębie Lubin, Jagiellonia Białystok czy chociażby Pogoń Szczecin. W czerwcu 2016 roku objął stanowisko trenera w klubie z Niecieczy. Bruk-Bet Termalika była dziewiątym klubem występującym w ekstraklasie, nad którym pieczę sprawował doświadczony Michniewicz. Pobyt w zespole „Słoników” dowiódł jednak, że spore doświadczenie w pracy szkoleniowca to nie wszystko. Pomimo, że drużyna z Niecieczy ocierała się o podium podczas rundy jesiennej i utrzymywała stabilne miejsce w górnej części tabeli, decyzja władz zeszłorocznego beniaminka zapadła. Czesław Michniewicz został zwolniony. Powodów rezygnacji z usług trenera można doszukiwać się w ostatnich wynikach zespołu. Ekipa z Małopolski rundy wiosennej nie zaczęła obiecująco. „Słoniki” nie zdołały wygrać żadnego z ośmiu ligowych spotkań. Mecz z Wisłą Kraków przelał czarę goryczy powodując spadek Niecieczan do dolnej „ósemki” po raz pierwszy w sezonie. Summa summarum, zwolnienie Michniewicza wywołało poruszenie w środowisku piłkarskim. Na komentarz odnośnie decyzji szefostwa Termaliki pozwolił sobie Michał Probierz na oficjalnej stronie Jagiellonii Białystok – „Akurat z Cześkiem znamy się bardzo dobrze. Uważam, że jeżeli chodzi o warsztat, to jest to bardzo dobry trener. Ma po prostu pecha. Czasem jest tak w życiu, że dostaje się nożem nie z tej strony, z której się spodziewa. Trudno jest mi też oceniać Pana Węglewskiego. Jeżeli ktoś w czterech klubach odchodzi wraz z pierwszym trenerem, a w piątym zostaje, to jest to nie fair. Jeżeli Pan Węglewski idzie tą drogą, to życzę mu powodzenia.” Wspomniany wyżej Marcin Węglewski pełnił funkcję asystenta Czesława Michniewicza. Po zwolnieniu szkoleniowca pozostał on w klubie przejmując rolę pierwszego trenera. Węglewski poprowadził zespół Bruk-Betu w starciu z Jagiellonią oraz Wisłą Kraków. Spotkania te jednak nie przyniosły ani jednego punktu. Świeżo upieczony trener już niedługo będzie musiał oddać swoje miejsce nowemu szkoleniowcowi. Węglewski bowiem nie posiada licencji UEFA Pro, która wymagana jest do samodzielnego prowadzenia drużyn z Ekstraklasy. Kto na dłużej zajmie pozycję trenera Termaliki, spełni oczekiwania zarządu oraz za pomocą „magicznej różdżki” odmieni formację defensywną i ofensywną zespołu? Tego miejmy nadzieję, dowiemy się w ciągu kilku najbliższych tygodni…
Palący się grunt pod nogami
– „Z dniem 10 kwietnia 2017 roku Grzegorz Niciński przestał pełnić obowiązki pierwszego trenera Arki Gdynia. Dziękujemy za ogromny wkład pracy, sukcesy w postaci awansu do Ekstraklasy oraz finału Pucharu Polski i życzymy powodzenia w dalszej karierze trenerskiej” – taką informację podała oficjalna strona zespołu z Trójmiasta. Czy była to pochopna decyzja ze strony władz klubu? Wydawać by się mogło, że nie. W końcu w gdyńskim klubie nerwowo zrobiło się już po starciu z Górnikiem Łęczna, kiedy to Arkowcy przegrali na własnym boisku 2:4. Z trybun wydarzenia na boisku obserwował wyżej opisywany Czesław Michniewicz, który za pomocą Twittera pozwolił sobie na komentarz – „Do wszystkich „gorących głów” w Gdyni. Problemem Arki nie jest trener Niciński…” Meczem na przełamanie miało być pucharowe spotkanie z Wigrami Suwałki. Jednak myśl o wygranej, prysła jak bańka mydlana. Podopieczni trenera Nicińskiego po raz kolejny skapitulowali 2:4. Atmosfera na linii trener-zarząd robiła się coraz bardziej napięta. Spotkanie 28. kolejki Lotto Ekstraklasy z Pogonią Szczecin miało zadecydować o przyszłości Grzegorza Nicińskiego w gdyńskim klubie. Arkowcy przegrali 1:5 co wiązało się z odejściem 43-letniego szkoleniowca. Z jednej strony powrót do Ekstraklasy oraz finał Pucharu Polski, z drugiej jednoznaczny bilans. Cztery mecze, zero punktów, piętnaście straconych bramek… Nikt jednak nie miał zamiaru dalej tego analizować. Nowego trenera już znamy. Został nim Leszek Ojrzyński, który jest byłym szkoleniowcem Korony Kielce oraz Podbeskidzia Bielsko-Biała. W poprzednim sezonie miał okazję prowadzić Górnik Zabrze, który niestety nie utrzymał się w Ekstraklasie. Czy to właśnie on pomoże Arce w przełamaniu i wygranej, na którą Żółto-Niebiescy czekają od lutego? O tym przekonamy się już w najbliższą niedzielę, kiedy Arka zmierzy się w derbowym spotkaniu z Lechią Gdańsk!
Szkoleniowcy z drugą szansą
Zarówno Czesław Michniewicz, jak i Grzegorz Niciński musieli pożegnać się z rolą trenera w swoich dotychczasowych klubach. Są jednak i tacy trenerzy, którzy otrzymali swoją drugą szansę. Są nimi między innymi szkoleniowiec Cracovii Jacek Zieliński oraz trener Pogoni Szczecin Kazimierz Moskal.
Czarne chmury nad Krakowem
Wiadomo, że pozycja Zielińskiego w Krakowie nie jest mocna. Pokonanie Śląska Wrocław przez Pasy w 28. kolejce Lotto Ekstraklasy było pierwszym zwycięstwem zespołu z Krakowa od 10 lutego. Mimo to zespół znajduje się tuż nad strefą spadkową, a o „górnej” ósemce nawet nie ma co myśleć. Prezes Cracovii, Janusz Filipiak nie ukrywa, że chciałby aby trener Zieliński został w klubie do końca kontraktu. Jednak pomimo zapewnień ze strony władz, tajemnicą nie jest, że trwają poszukiwania nowego szkoleniowca.
„Moskal do domu”
„Moskal do domu, my nie powiemy nikomu” tak skandowali kibice Portowców. Sytuacja ta zaistniała podczas półfinałowego spotkania z Lechem Poznań w Pucharze Polski, kiedy to drużyna ze Szczecina odpadła z rozgrywek. Aktualnie podopieczni Kazimierza Moskala zajmują 9. miejsce w tabeli i do będącego na 8. miejscu Zagłębia tracą dwa oczka. Jednak nie da się ukryć, że w klubie atmosfera robi się gorąca. Duma Pomorza w poprzednim sezonie była pretendentem do europejskich pucharów. Teraz? Granatowo-Bordowi nie są pewni utrzymania. Można pokusić się o stwierdzenie, że ekipa Portowców przegrała cały sezon. W sobotę zmierzą się oni z Ruchem Chorzów. Spotkanie to pokaże czy wygrana 5:1 z Arką Gdynia to przypadek czy może drużyna się odradza i istnieje szansa dla Kazimierza Moskala.